Morawiecki po szczycie UE-CELAC: Deklaracja nie będzie łatwa do osiągnięcia
We wtorek premier Mateusz Morawiecki wziął udział w szczycie Unia Europejska - Wspólnota Państw Ameryki Łacińskiej i Karaibów (UE-CELAC) w Brukseli. Jednym z tematów rozmów przywódców była rosyjska agresja na Ukrainę. Przywódcy państw próbowali wypracować wspólne stanowisko wobec agresywnej polityki Moskwy.
Szczyt UE-CELAC
Jak przyznał szef polskiego rządu, "Rosja nie wszędzie jest uważana za takiego agresora, jakim jest rzeczywiście". Z tego względu polska delegacja starała się przedstawiać przywódcom państw Ameryki Łacińskiej zagrożenia związane z "imperialną polityką Rosji".
– Dziś mieliśmy my, przywódcy [krajów - przyp. red.] Unii Europejskiej, szansę spotkać się z przywódcami z Ameryki Łacińskiej i z regionu Karaibów i te spotkania pokazały, jak ważne jest, żeby tłumaczyć partnerom w różnych zakątkach świata, jakie ryzyka wiążą się z brakiem potępienia [rosyjskiej - przyp. red.] agresji – powiedział Morawiecki na konferencji po zakończeniu szczytu.
Szef polskiego rządu wskazał, że duża cześć, choć nie wszystkie, państw zrozumiało jakim zagrożeniem jest Rosja. Morawiecki uznał to zna "duży sukces" i dodał, że wszystkim liderom państw UE zależy na przywróceniu pokoju oraz "normalnych warunków do prowadzenia działalności gospodarczej, handlowej".
Trudne negocjacje
Polityk tłumaczył, że wspólna deklaracja wszystkich uczestników szczytu "nie będzie łatwa do osiągnięcia". Polska delegacja zarysowała jej warunki brzegowe, czyli jednoznaczne potępienie agresji rosyjskiej i agresywnej polityki Rosji.
– Tysiące kilometrów stąd jest to czasami różnie postrzegane. Mam wrażenie, że rozmawiając dzisiaj z lewicowym prezydentem Kolumbii, uzyskałem od niego mocne potępienie rosyjskiej agresji – wyjaśnił szef polskiego rządu.